ŻAK

Wycieczka do Wrocławia. Zachęcone przystępnymi cenami, weszłyśmy i same zajęłyśmy stolik. Usiadłyśmy o 15:45, do 16 nikt nie zainteresował się nami, pomimo że przy stoliku kręcił się kelner, z miną czy ja muszę tu być, ale najwyraźniej obsługa naszego stolika nie była jego obowiązkiem tak samo jak i innych kelnerów w ogródku. Zniecierpliwione same wzięłyśmy sobie kartę, wybrałyśmy dania. O 16 podeszła do nas kelnerka, przyjęła zamówienie, przyniosła napoje i następnym raz zwróciła na nas uwagę kiedy wychodziłyśmy o 16:40. Zapłaciłyśmy za napoje i nigdy więcej tam nie wrócimy. Takiego olewania klienta nie widziałam nigdy.

Byłam tam. Może? Ale można powiedzieć, że wyczekałam się na rybę na którą nie doczekałam się nawet po 40 minutach. "Pancio" kelner siedzi sobie jak basza, ty wchodzisz nawet nie ma komu zaprowadzić cie do stolika. Kartę sama sobie biorę, kelner chyba pseudo kelner omija twój stolik i podchodzi do innego stolika, bo to nie jego rewir. Co tam klientki, będą inne. Pojawia się właściwa kelnerka jak jakiś duch przyjmuje zamówienie i cóż z tego, kiedy te głodne krasnale Wrocławskie miedzy kuchnią a stolikiem zasmakowały w tym moim pstrągu, bo go nie dostaję. Przy stoliku obok konwersacja kelnereczki ze swoim menem Ale hola tego za dużo wypijam łyk zimnej wody dla ochłody wychodzę żałuję, że drzwi były otwarte, chyba bym nie wytrzymała i trzasnęła kogoś? ale nie wiem kogo, niedouczony personel czy właścicieli którzy pozwalają na takie ruszanie się w tych swoich rewirach jak muchy w rosole, dobrze że mogą trafić na miejsce na których się podpierają swoim smutnym nosem.